Danuta
Mieszkał w Wolynie przez okupację niemiecką i przeżył ludobójstwo ukraińskich nacjonalistów
Posłuchaj jej narracji
Ludobójstwo ukraińskich nacjonalistów
Narrator – Danuta, mieszkała na Wołyniu przez okupację niemiecką
Na początku 1943 roku często słyszeliśmy pogłoski, że gangi Ukraińców napadły i mordowały polskich mieszkańców w różnych częściach Wołynia.
Tym, co odróżnia Wolyn od innych państw polskich, jest to, że tutaj ludność ukraińska przewyższa liczebnie populację polską – ponad dwa miliony mieszkańców około 69% to Ukraińcy, 16% to etniczni Polacy, a reszta to mieszanka innych mniejszości etnicznych.
W październiku 1942 roku Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów uruchomiła ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na Wołyniu. Jego zadaniem było oczyszczenie Polskich Kresów Wschodnich ze wszystkich Polaków w imię ukraińskiej niepodległości. Ukraina dla Ukraińców była jednym z ich haseł i głosili:
“Powinniśmy podjąć wielką akcję likwidacji żywiołu polskiego… zlikwidować całą ludność polską… leśne wioski…. powinien zniknąć z powierzchni ziemi”.
Tak było. 8 lutego do Włodzimierzeca przybył gang Ukraińców. Widziałem na własne oczy, że poderżnęli gardła trzem naszym strażnikom, których umieściliśmy, aby chronić wioskę. Trzeciego dnia dowiedzieliśmy się, że wszyscy mieszkańcy Parosle zostali zamordowani. Mojego siostrzeńca Lutka znaleziono martwego, przywiązanego do wozu. Miał osiem ran głowy zadanych biczem.
Widzicie, UPA nie zadowalała się jedynie strzelaniem i zabijaniem Polaków. To była kampania terroru. Ataki zostały popełnione w niewypowiedziany i niewyobrażalny sposób. Rozpalona alkoholem UPA i uzbrojeni chłopi poszli na szaleństwo zabijania. Preferowaną bronią z wyboru były noże, siekiery, piły, widły, kosy i bagnety. Polacy byli też paleni żywcem, grzebali żywcem i wyrzucani do studni. Małe dzieci, które próbowały uciec, wbiegając na pola lub lasy, byłyby bezlitośnie ścigane, torturowane i zabijane.
Cała wieś Brzezina została zniszczona 2 lutego 1943 roku.
Byliśmy paranoiczni i przerażeni. Każdej nocy niebo rozświetlały płonące budynki i każdej nocy pożary stawały się coraz bliższe. Tu, na Wołyniu, ludność polska była rozproszona wśród odizolowanych wsi i kolonii. Zanim gang UPA otoczył wioskę we wczesnych godzinach porannych, było już za późno, aby polscy mieszkańcy uciekali lub ukrywali się.
Ataki trwały przez cały lipiec. Mordowano Polaków. Ukraińcy, którzy byli naszymi przyjaciółmi i sąsiadami, torturowali nas, mordowali, palili nasze wioski i kradli naszą ziemię.
15-letnia dziewczyna, Bronisława Murawksa-Zygadło wróciła do domu:
“Widziałem mojego ojca leżącego w kałuży krwi przy wejściu do domu. Niedaleko leżały zmasakrowane szczątki mojego brata, Adama. Dwuletnia Basia leżała na zewnątrz przy oknie. Była również martwa, przebita bagnetem lub nożem. Znalazłem martwe ciało mojej matki obok na podwórku mojego wuja: jej głowa została pocięta na strzępy. Niedaleko leżał mój wujek Aleksander, zamordowany wraz z dwiema córkami w wieku 7 i 9 lat”.
(Źródło: Tadeusz Piotrowski, Ludobójstwo i ratunek na Wołyniu, s. 52.)
Choromce stały się centrum samoobrony dla okolicznych terenów, w tym wiosek i kolonii Poroda i Prurwa. Budowaliśmy barykady, bunkry, schrony i zagrody. Wykopaliśmy okopy. Kosiliśmy trawę, krzewy i drzewa na obwodzie około 200 metrów, aby zapobiec niespodziewanym atakom Ukraińców. Mieliśmy kilka granatów i około 13 karabinów do obrony.
Pod koniec lipca nasza wioska została zaatakowana pewnego wieczoru. Wewnątrz schronu wszyscy byli przerażeni, płakali i modlili się. Pośród ostrzału wioska płonęła. Gdy zbliżał się świt, z puszczy Purbowskiej wyszedł drugi ukraiński gang i zaatakował. O 7 rano zostaliśmy zaatakowani po raz trzeci. Nasza sytuacja była krytyczna i pogodziliśmy się z śmiercią. Około 8:30 przybyli Niemcy ze Włodzimierzeca. Uratowali nam życie, ale tydzień później wywieźno nas do Niemiec na roboty przymusowe. Jestem zdumiony ironią naszego przetrwania.
Czy kiedykolwiek będzie można poznać prawdziwą liczbę ofiar masakr na Wołyniu? Konsensus akademicki wydaje się być taki, że UPA zabiła na Wołyniu od 35 tys. do 68,7 tys. Polaków. Szacuje się, że kolejne 20 000 do 40 000 zostało zabitych w trzech prowincjach Galicji Wschodniej, a kolejne 10 000 do 20 000 na Polesiu i Lubelszczyźnie. Inne szacunki są znacznie wyższe.
Tych z nas, którzy przeżyli, codziennie prześladują wspomnienia tych przerażających miesięcy na Wołyniu w 1943 roku.
Fakty
Polskie Kresy Wschodnie 2 Rzeczypospolitej były wysoce wieloetniczne. Na Wołyniu ludność ukraińska przewyższała liczebnie ludność polską…
Fakty
Polskie Kresy Wschodnie 2 Rzeczypospolitej były wysoce wieloetniczne.
Na Wołyniu ludność ukraińska przewyższała liczebnie ludność polską – z około 2 milionów mieszkańców około 68% stanowiły Ukraińcy.
Ukraińscy nacjonaliści pragnęli nowego państwa ukraińskiego.
OUN (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) w lutym 1943 r. utworzyła Ukraińską Powstańczą Armię (Ukrains’ka Povstans’ka Armiia, UPA), która w szczytowym momencie liczyła 40 000 ludzi.
Głównym celem UPA było oczyszczenie wschodniej Polski/zachodniej Ukrainy ze wszystkich Polaków:
“Powinniśmy podjąć wielką akcję likwidacji żywiołu polskiego… zlikwidować całą ludność polską… Leśne wioski… powinien zniknąć z powierzchni ziemi”
W kwietniu 1943 roku UPA rozpoczęła kampanię terroru na polskiej ludności Wołynia.
Z większością pełnosprawnych mężczyzn na czele, większość ofiar to bezbronne kobiety, dzieci i osoby starsze.
Cechą akcji UPA było jej barbarzyństwo. Polacy byli torturowani i mordowani nożami, kosami, siekierami, widelcami, paleni żywcem, grzebali żywcem i zrzucali studnie, by utonąć.
Wielu Ukraińców próbowało schronić swoich polskich sąsiadów i skończyło się na tym samym przerażającym losie.
Jedynymi ocalałymi byli ci, którym udało się uciec do większych ośrodków, gdzie niemieckie siły okupacyjne miały garnizony. Następnie zostali deportowani przez nazistów do Niemiec jako praca przymusowa.
Wśród zachodnich i polskich historyków panuje powszechna zgoda, że polskie ofiary cywilne z UPA na Wołyniu wahają się od 35 000 do 68 700, a sąsiednie państwa 20 000-40 000.
Niektóre skrajne szacunki wskazują, że łączna liczba polskich ofiar wynosi nawet 300 000.